niedziela, 3 listopada 2013

Różne cz.2 :)

siedzieliśmy tak na przeciwko siebie, widziałam Jego oczy, które strasznie błyszczały. milczał przez całe dwie godziny, nie mogłam znieść ciszy. wstałam , podeszłam do niego. - co się stało ziomek? - spytałam. nadal nie wydusił z siebie ani jednego słowa. zakrył swoją twarz dłońmi, widziałam, że spływają mu łzy między palcami. nie mógł ogarnąć bólu który przetrzymywał w sobie. ciągle stałam przed nim, wpatrywałam się w zapłakanego przyjaciela, próbowałam oderwać Jego dłonie od twarzy. zrobił to sam, złapał mnie za rękę. - chłopaki nie płaczą, ale mój szloch ewidentnie nie potrafi się zakrywać. - ledwo co wybąknął. nie chciałam Go wypytywać co mu jest, zobaczył, że cała się przed nim zapłakana zaczynam trząść, dał mi swoją bluzę. - nie przejmuj się mną, dam radę mam Ciebie, ale nie płacz kocie. - wypowiadał słowa tak jakby nie wiedział, że jest dla mnie cholernie ważną sobą w życiu, której ból zawsze biorę na siebie.
                                                     
nocą wybiegła z domu ze łzami w oczach. udała się na plaże. usiadła na mokrym piasku. zaczęła głośno szlochać. skuliła się, przymknęła oczy, kłóciła się z własnymi myślami. pewien chłopak serfował na desce po morzu. zobaczył dziewczynę przecierającą cały czas zapłakane patrzałki. podszedł bliżej. chciał Ją zapytać 'czy może w czymś pomóc'. jednak gdy ich spojrzenia się spotkały. nie był w stanie wydusić z siebie jakiego kol wiek słowa. usiadł na wprost. próbował otrzeć opuszkami palców szloch. - zostaw mnie. facetom nie ufam! - krzyknęła na nieznajomego. zaczęła uciekać potykając się o kamienie. przewracała się cały czas. nie widziała nic przez szklane oczęta. złapał Ją choć tego nie chciała nadal mu się z ramion wyrywała. usiedli wtuleni w siebie. - patrz spadająca gwiazda - szepnął czule do ucha. zamknęła oczy pomyślała życzenie. ' zostań moim szczęściem ' - syknęła. po czym zasnęła. szczęśliwa i bezpieczna

było grubo po czwartej rano. przewracałam się z boku na bok. nagle zerwałam się z łóżka. usłyszałam, że ktoś puka mi do okna. przerażona ze strachem w oczach. podeszłam do niego i odsłoniłam żaluzje. spojrzałam za nie. a tam stał przyjaciel na drabinie. szybko otworzyłam. - co się stało? - spytałam rozespana. przez kilka minut błądził oczami po mnie. - no pytam się. co się stało, że to nie mogło poczekać do rana? człowieku jest po 4. - starałam się najciszej krzyczeć aby nikogo nie obudzić. on ledwo co stał na szczeblach drabiny. dostrzegłam drobny szczegół w Jego przepitych patrzałkach. - siostra chciałem widzieć Twoją reakcję. - ledwo wydusił ze śmiechem. niby chciałam poddać mu rękę aby wszedł do mnie. gdy nagle popchnęłam drabinę z wielkim wybuchem złości. - ups! - krzyknęłam. nie tylko zobaczył moją rekcję, ale poczuł. sam tego chciał. sam chciał tysiące sińców. ale owszem sam sobie podbił oko przez szczebel, gdy próbował wstać z mokrej trawy.


nazywałam Go jedynym z ' najlepszych ' kumpli. pamiętam, gdy poznałam tego człowieka w przedszkolu. za kare musiałam z nim siedzieć w ławce. wtedy cholernie płakałam bo tego nie chciałam. przyjaciółka w nauczaniu początkowym chciała brać z nim ślub. a w późniejszej podstawówce obydwoje chcieliśmy ze sobą siedzieć na lekcjach. pisaliśmy setki smsów. inni uważali, że w sobie się zakochaliśmy. może i świrowałam na punkcie Jego zielonych oczów. ale wtedy nie wiedziałam, że tak naprawdę nie można mu ufać - bo każdą chce wykorzystać. a próbuje być zabawny - bo chcę ukryć prawdziwe swoje oblicze. udaje kogoś kim nie jest. a od dziś mogę przysięgnąć, że nie żałuje tych zimnych słów które poleciały dawniej ode mnie w Jego stronę. miałam racje, że jest brzydkim palantem bez uczuć

Wbiegł do mnie zakrwawiony . - co Ci się stało? - rzuciłam pytanie i wytrzeszczyłam oczy na przyjaciela. - mi? nic jak widać. - odpowiedział spokojny, cały z krwi. - jak to nic? przychodzisz do mnie cały z krwi i wmawiasz mi, że nic się nie stało?-zaczęłam panikować. - dziewczyno uspokój się, daj mi lód.- poprosił uśmiechnięty. Stałam bezczynnie, patrzyłam się na niego, jak spływa po nim krew, nie umiałam się ruszyć z miejsca, aby poddać mu lód. - ej. - wy syknęłam spod nosa. Spojrzał mi w oczy, nie wiedział co ma mi powiedzieć. - wiem, nie pozwoliłaś mi nawet dotknąć tego typa. -przyznał się. - że co? Ty się z nim biłeś? przecież Ci nie pozwoliłam? jak mogłeś? widzisz co Ci zrobił?- wybuchnęłam na niego ze złości. - przecież wiesz, że dla Ciebie wskoczyłbym nawet w ogień.- zaczął się tłumaczyć. Ze łzami w oczach pobiegłam po zimny lód, gdy wróciłam dusiłam się łzami, nie przejmowałam się, że jest cały z krwi, musiałam Go przytulić. - dziękuję. – wyszeptałam

Leżałam chora w łóżku. w domu byłam tylko Ja. usłyszałam pewne kroki. choć znałam doskonale rodziców, ale to nie były ich. - hm, płatki? słoń? frugo? łzy? co jest? - spytał kumpel. - nic. chora jestem. - spojrzałam na niego smutna. - nie kituj. wstawaj idziemy na balety!-rozkazał. -nigdzie nie idę!- krzyknęłam. - ej a serio co się dzieje?-zakłopotany zapytał. - uciekaj bo Cię wyrzucę za drzwi. -unikałam odpowiedzi na zadane pytanie. - płatki, słoń, łzy oznaczało załamanie, ale jest jeszcze frugo... więc. co jest? tęsknisz? - znał mnie lepiej niż Ja sama siebie. zamknęłam oczy, zajadałam płatki garściami. - młoda a jak skończą się płatki i frugo to co będziesz robiła?-wszystko robił abym wyszła z nim z domu. - pozostanie mi słoń i dławienie się łzami.- syknęłam. - nie pozwolę na to. wstawaj.. -przerwałam mu. weszłam pod koc, zobaczył, że się trzęsę. położył dłoń na moim czele.- nie zostawię Cię samej! posuń się od teraz razem pochłaniamy płatki przy słoniu - rzucił.

Wpadłam szybko do kuchni. - Babciu chce kakao! - zaczęłam krzyczeć swoim prze słodzonym głosem. Nie zauważyłam, że w kuchni siedzą koledzy mojego młodego wujka. - Siema Młoda - rzucił jeden ze śmiechem. - Elo, elo. Kakao? Złamane serce? Łzy w oczach? - zarzucił drugi. Spojrzałam na nich, a później na siebie, miałam na sobie piżamę ze Smerfami i kapcie z wielkimi oczami, myślałam, że wybuchnę jak wpatrywali się we mnie. - Siema, siema. Yy.. na tęsknotę!- odpowiedziałam im ze złości. - No nie gadaj, piękna, że za kimś tęsknisz? - zmierzył mnie słowami jeden z nich. - Przecież Ty nie lubisz kakaa! - wykrztusił z siebie drugi. Złapałam się za serce które biło coraz szybciej - Tęsknie za kimś, kto jest dla mnie cholernie ważny, a kakao lubię bo przypomina mi kolor Jego oczu. - wyjąkałam cicho. Nigdy nie widziałam takiego ich zdziwienia. - Ulalala. ktoś się zakochał! - obywaj zaczęli śpiewać pod nosem. Tupnęłam głośno, uśmiechnęłam się, wzięłam kubek, wyszłam trzaskając drzwiami

Złapię kiedyś miłość za włosy. wyrwę garść i dam porwać wiatru. następnie sprzedam jej prawego sierpowego i wrednie się zaśmieję. potem z lewej kieszonki bluzy wyciągnę maleńki nożyk i z precyzją wbiję go w jej serce. będę je maltretować, aż przeprosi za cały ból jaki mi wyrządziła. za tęsknotę, bezsenne noce, litry wylanych łez. za kilkanaście wypitych butelek trunków i kilka wypalonych paczek papierosów. za facetów przed którymi mnie nie ostrzegła i za szare dni spowodowane jej brakiem. a potem wytrę nożyk w śnieżną chusteczkę. umazaną krwią wyrzucę gdzieś w parku, a później ze szczęściem na ustach wrócę do domu i w końcu bez żadnych awantur i cierpień serca wypiję ciepłe kakao i zasnę w swoim wygodnym łóżku.

Bo przyjaciół nie poznaję się wtedy gdy płaczą z nami ,kiedy straciliśmy chłopaka.. Tylko wtedy gdy każą nam się otrząsnąć i nazwą zjebem ! Kiedy przypierdolą ci gdy robisz sobie siare , gdy idą z tobą , i robią to co ty ,chociaż przypal mają gwarantowany . Nie wtedy gdy pomagają przy ściąganiu na klasówce,ale wtedy gdy też dostaną jedynkę i pocieszeniem mówią 'aaa co tam ,lubię poprawy' . Gdy jesteś dla nich jak siostra , a nie jak ktoś z kim można sobie pogadać na gadu.

Popycham drzwi, chociaż jest wyraźnie napisane ciągnąć. Śmieję się jeszcze bardziej, kiedy próbuję wytłumaczyć dlaczego się śmieję. Wchodzę do pokoju po to, by zapomnieć co miałam tam zrobić. Ukrywam swój ból przed tymi, których kocham. Mówię "To długa historia" gdy nie chcę wyjaśniać tego, czego nie chcę. Płaczę częściej niż myślisz. Dbam o ludzi, którym na mnie nie zależy. Jestem silna, dlatego że muszę, a nie chcę. Słucham Cię , nawet jeśli Ty nie słuchasz mnie. ZAWSZE pomaga, gdy mnie przytulasz..Tak, jestem kobietą.

Nie chcę by ktoś inny życzył mi miłego dnia. nie chcę by ktoś inny budził mnie sms'em 'dzień dobry' i utulał do snu słowami 'dobranoc, Mała'. nie chcę spoglądać w inne tęczówki, ani cieszyć się pięknem innego uśmiechu. nie chcę trzymać innej dłoni. nie chcę czuć zapachu innej bluzy noszonej na sobie. nie chcę kłócić się z kim innym, ani znosić fochów innej osoby. nie chce słyszeć innego ' no i co mi zrobisz?'. nie chcę chodzić z kim innym na spacery. nie chcę z nikim innym podziwiać widoku zachodu słońca a później pięknych gwiazd na niebie. nie chcę by ktoś inny zastępował mi poduszkę. nie chcę słyszeć innego głosu. nie chcę obrażać się na nikogo innego. nie chcę nosić bransoletki nikogo innego. nie chcę pić ulubionej wody od kogoś innego. nie chcę jeździć autem z nikim innym. nie chcę oglądać słodkich minek żadnego innego. nie chcę innej miłości - chcę tylko i wyłącznie Ciebie.

Kiedy potrzebujesz ich najbardziej oni znikają. tak po prostu. pstryk i już ich nie ma. kumasz ? zarzekają sie najpierw.`zawsze będę przy Tobie. kocham Cię. jesteś najlepszą osobą pod słońcem.' a później ich juz nie ma. wtedy przychodzi rozpacz i samotność. smutek i utrapienie przy którym nie pomaga już nawet siedzenie na parapecie z kubkiem parującego kakao w dłoniach ...przyjaciele .. ta .

Mówią, że to jebany margines społeczny - bo piją, palą, rozwalają przystanki.  Napierdalają się na środku drogi, wyrywają ławki, malują po murach. Chodzą w kapturach na głowach, odpierdala im szajba. Chuj mnie to - ja kocham tych zdemoralizowanych ludzi, zabiłabym za te mordy <3


Kocham groźby przez neta. kocham kozaczenie przez gadu. Kocham wyzywanie, dzwoniąc z prywatnego. jesteś tak mądra, że piszesz mi iż jestem dziwką - powiedz mi to prosto w oczy. nie powiesz - bo doskonale wiesz , że zbierałabyś z ziemi te swoje żółte,nierówne ząbki.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz